Minęły już 4 miesiące od wprowadzki i można już trochę odetchnąć od tego kołowrotka jaki wprowadza do
życia budowa. Czas sobie przypomnieć założone cele i zweryfikować ich realizację. Przy okazji kilka rad i
spostrzeżeń dla budujących :)
- Grubość ocieplenia. Hmm.. nie wyszło do końca tak jak chciałem :|. Na ścianach jest 20cm styropianu,
ale na posadzce już tylko 10cm. Dziś wydaje mi się, że rurki od c.o. i wody powinny leżeć na pierwszej
warstwie styro , a nie na betonowej posadzce (choć idą w otulinie). Mimo, że nie mam daleko kranów od
bojlera, to jednak woda w rurach wychładza się dość szybko.
Na poddaszu trzeba znaleźć kompromis między grubszą warstwą wełny, a wysokością skosów a przez to
powierzchnią użytkową całego poddasza. Jeśli w pokojach (i tak dość dużych) nie ma z tym problemów,
to w górnej łazience każdy cm na wysokości jest już ważny, by móc rozlokować wannę czy bidet lub
ubikację.
Dziś bardziej bym się skupił na izolacji murłaty. Przekonałem się , że mrozy nie są tak złe, jak wiatr,
który włazi każdą szczeliną. Styk murłaty z wieńcem radzę zdrowo obsikać pianką i dobrze opatulić
wełną.
- Wentylacja mechniczna. Udało się ją poskładać samemu i myślę, że z dobrym skutkiem. W domu bez
nieużytkowego poddasza (w którym można ukryć wszystkie kanały) jest to spore wyzwanie i kosztuje to
mnóstwo pracy, ale moblizuje oszczędność kilku tyś zł. Izolacja kanałów wentylacyjnych to podstawa -
uczulam!.
Z GWC zrezygnowałem, ze względu na problem ze zdobyciem tzw. otoczaków, niezbędnych do
wykonania żwirowego złoża. A jak już ktoś oferuje, to w astronomicznych cenach. Skończyło się na
namiastce wymiennika rurowego, ale póki nie będę miał zainstalowanego termometru na wylotach
rekuperatora, trudno będzie powiedzieć jakie on daje korzyści. W każdym razie okien nie otwieramy nigdy.
- Instalacja elektryczna - wykonana samodzielnie (pierwszy i pewnie ostatni raz w życiu). 2 tygodnie
wyrwane z życia, ale za to mam prawie tak jak chciałem. Prawie, bo o kilku kabelkach się zapomniało.
Ale przy tylu kilometrach, miałem prawo ;).
Przypominam o wyprowadzeniu kilku kabli na zewnątrz budynku: dzwonek przy furtce, zasilanie bramy
przesuwnej, oświetlenie ogrodu, jakieś gniazdka do kosiarki czy odkurzacza, gdy zachce nam się "na
powietrzu" doprowadzić wnętrze auta do porządku. Albo np czujnik temperatury do pieca c.o., zarówno na
zewnątrz jak i w salonie.
Ja zrobiłem sobie globalny czujnik zmierzchowy, który automatycznie włącza oświetlenie schodów
wewnętrznych, podświetlenie TV i ogrodu na koniec dnia.
Możliwości ułatwiania sobie życia jest wiele (jak nie teraz, to w przyszłości), po co sobie je ograniczać już
na starcie. Ale rada: róbcie zdjęcia! Sfotografujcie każdy kabel i każdą rurkę od wody/c.o.!. To naprawdę
ważne i przydaje się podczas wykończeniówki. Ja to niby wiedziałem, a i tak mam w domu kilka miejsc,
gdzie bałbym się przyłożyć wiertarkę ;).
- Instalacje "proekologiczne". Z solarów właściwie zrezygnowałem, ze względu na bardzo długi okres
zwrotu poniesionych kosztów inwestycyjnych. Dla zabawy , w przyszłości , zainstaluję panel
fotowoltaiczny do zasilanie drobnych sprzętów elektronicznych czy oświetlenia w ogrodzie.
- Kominek. Cóż, spodziewałem się większych efektów z palenia w nim, tym bardziej że mamy raczej
otwarty salon na klatkę schodową i kombinowałem sobie, że ciepłe powietrze ładnie będzie się rozchodzić
na sypialnie. Sprawę załatwił by kominek z DGP, ale mam juz i tak sporo kanałów w domu i ciężko by
było mi je zabudować (estetycznie). Bałem się też hałasu, który przenosił by się przez kanały. Dziś mogę
powiedzieć, że hałasy, jakby niczym nie skrępowane, i tak przenoszą się po całym domu i do dziś nie
możemy pozbyć się trochę męczącego echa (firanki, które miały być na to lekarstwem, nie pomogły).
Kominek z płaszczem wodnym - oczywiście ma swoje plusy i pewnie pozwala trochę zaoszczędzić na
kosztach ogrzewania, ale nie spełnia podstawowego celu, który mu przypisuję - nie można go używać w
przypadku braku prądu.
- Odkurzacz centralny. Jednym słowem - polecam. Samodzielne wykonanie instalacji nie jest wielkim
problemem, a wszystkie zasady można poznać na stronie producentów (np. Beam).
Fajnie jest móc oglądać TV (i słyszeć co tam mówią) podczas odkurzania. I wymiana worków nie jest tak uciążliwa jak w tradycyjnym. Do tego darmowa!
- Rolety elektryczne. Może to już lekka ekstrawagancja, ale polecam. Mamy 4 okna " w elektryce" (salon),
a resztę " na sznurkach". Cudnie jest wstać rano i zrobic "naturalne jasno" za pomocą kilku guziczków :).
- Płytki. To było spore zaskoczenie, zarówno na etapie kładzenia, jak i w późniejszym użytkowaniu.
Okazało się, że płytki w salonie "nie trzymają" płaszczyzny - są po prostu krzywe. Zwykle wklęsłe w
środku, a zadarte ku górze w narożnikach. Płytki markowe - Paradyż Masto oraz Bianco, wymiar 60x60.
Poszperałem potem trochę w necie i okazało się, że to "normalka". Drugi zonk dotyczył mycia. Celowo
wybraliśmy płytki o powierzchni tzw. półpoleru. Miał to być złoty środek, pomiędzy polerem, na którym
podobno widać każdy odcisk stopy, kurz i zacieki , a płytkami matowymi, które sprawiają wrażenie
brudnych i są nie do zmycia. I dupa! Plamy wyrstają jakby z pod ziemi, a myje się to fatalnie. Ani mop, ani
Karcher na gorącą parę, ani ocet. Tylko na kolana, szczota i "jechane" :|. Cytuję żonę: Masakra!. ;)
- Schody. Nie są tak męczące jak to niektórzy zwolennicy domów parterowych twierdzą. Mamy dwójkę
małych dzieci i latania za nimi jest sporo, ale schody - jeśli są wygodne (mają odpowiednią wysokość
stopni oraz przejście jest dość szerokie) nie sprawiają właściwie żadnych trudności. A skutecznie za to
odzielają piętro od gości, którzy jakoś krępują się tam zaglądać.
Sprawdziło się to, że pod koniec budowy zaczyna brakować chęci i czasem człowiek odpuszcza, gdy
mógłby jeszcze coś dopieścić. Częsciej przymruży też oko na niedociągnięcia "fachowców". Tym
bardziej, że ciągle się szuka tych najtańszych i pretensje za średnią jakość wykonania można mieć wtedy
również do siebie. Ale życzę wszystkim silnej woli i sztywnego karku do końca :).
To chyba najdłuższy poemat na tym forum. Może Moderator ogłosi jakiś konkurs? ;)
Na nagrodę proponuję skórzany wypoczynek, bo nam jeszcze brakuje :D
Pobieranie komentarzy
Ukryj komentarze
My w łazience na podłodze mamy gres Domino Delice - z tłoczeniami. Wygląda świetnie, ale już widać, że będzie ciężko go szorować. Ale takie kupiliśmy, bo takie były w tej kolekcji. Ale jak widać producent też się zmądrzył, bo aktualnie w ofercie jest to gres "gładki", bez tloczeń. No cóż teraz pozostaje mi tylko szczoteczka do ząbków i szorowanko - mądry Polak po szkodzie...
Trafne uwagi, z wiatrem włażącym w każdą szczelinę potwierdzam w 100% !!! Z tymi płytkami to zonk faktycznie - ja na holu mam gres impregnowany i nic się nie dzieje, może warto zaryzykować ? Za post nagroda publiczności przyznana:))))
Witam. Bardzo ciekawe spostrzeżenia oraz trafne uwagi. Zgadza się, że jest to jeden z najdłuższych poematów na forum. Rozważamy różne konkursy w naszym portalu. Kolejna edycja już nie długo. Pozdrawiamy.
Oracz fajnie że się podzieliłeś swoimi spostrzeżeniami z użytkowania po przeprowadzce... Z kilku rad na pewno skorzystam...dzięki..
Czytałem, że impregnat matowieje gdy ma częsty kontakt z piaskiem.
Jeżeli chodzi o gres polerowany : u nas jest w przedpokoju, holu, jadalni i kuchni. Jest impregnowany zaraz po fugowaniu (takim samym preparatem co parapety marmurowe) i nie mam z tą podłogą żadnych problemów. Elegancko się myje, nie ma żadnych mazów. Użytkujemy go od wiosny. Może to zasługa impregnatu?
Nie potrafię Ci odpowiedzieć. Polerowany trzeba impregnować (żeby podtrzymać efekt lustra), półmatów i matów Paradyż nie zaleca. Nie wiem, czy w takim razie są płytki nie wymagające takich zabiegów.
bardzo ciekawe spostrzeżenia . oby więcej takich było :) no i życzę miłego mieszkania oraz wygodnego kompletu wypoczynkowego ;)
Najbardziej zainteresowały mnie te płytki.Też się zastanawiałam nad "półpolerem", ale teraz już sama nie wiem. A co ty byś polecił, Mistrzu?
Miło Hann, że piszesz. Od kilku dni miałem wrażenie że jestem tu sam ;). Mam nadzieję, że pomogłem. Pozdro