W DNIU KIEDY MY CIESZYLISMY SIE ,ŻE U NAS W KOŃCU DACH POKRYWAJA DACHOWKĄ U RODZICÓW MĘŻA OK KILOMETRA OD NAS WYDARZYŁA SIE TRAGEDIA:(((

BYŁY SILNE WIATRY I ZAWALIŁA IM SIE STODOŁA.....

CZY TO  NIE ZŁOŚLIWOSC LOSU???????????

NA SZCZESCIE NIE BYŁO TAM NIKOGO I RODZICE NIE BRALI W TYM CZASIE SIANA CZY SŁOMY DLA ZWIERZĄT BO ..... AŻ STRACH POMYSLEC;((((((SZCZESCIE W NIESZCZĘSCIU ZAWALILA SIE DO TYŁU W STRONE ŁAKI A NIE W STRONE PODWÓRKA..I TATA MĘZA DZIEN WCZESNIEJ ZABRAŁ MASZYNY JAKBY COS PRZECZUWAŁ..

WIDOK Z TYŁU

WIDOK OD PODWÓRKA

ZGADZAM SIE Z POWIEDZENIEM BIEDNEMU ZAWSZE WIATR W OCZY!!!!