Dach się wycenił w trzech firmach i ..... kiszka! Cena dachówki, okien dachowych sztuk cztery i robocizna przewyższa nikłe już zasoby naszego konta budowlanego.
Podjęliśmy męską decyzję i w tym roku deskujemy i kryjemy papą. Pozostałe fundusze przeznaczymy na zakup materiałów na instalacje różnego typu oraz żeliwną kozę - może być używana. Od baaaardzo wczesnej wiosny inwestor strategiczny zacznie rozciąganie kabelków. A dach poczeka na przypływ gotówki.
Przy okazji jeden ze sprzedawców dachowych podpowiedział nam ciekawy sposób na wykończenie okapów, aby nie trzeba było bawić się w podbitkę. Oszczędzimy na materiale i robociźnie, trochę oszczędniejsze będą obróbki blachrskie na krawędziach. A co najważniejsze widoczne będą zakończenia krokwi. Wymyślam teraz wzorki na końcówki.
Tylko miny naszych budujących bezcenne gdy dowiedzieli się, że muszą jeszcze wyszlifować zamontowane już kropkwie. Nie uciekli z krzykiem co uznaję za dobry znak :) Po namyśle nawet zgodzili się, że skoro ma być sielsko i wiejsko, to do naszej "stodoły" taki element dekoracji dachu będzie jek znalazł.
Szczyty zostały wymurowane. Pojawił się też zarys pokoi. Cieszy mnie, że wcale nie wydają się klitkowate.

Pokusiłam się o wystawienie głowy ponad jetki. Oj będzie kawał strychu! Mąż zaciera łapki z radości, że jest miejsce na różne rury, kable i ewentualne rupiecie.

Na dole są już wszystkie ścianki działowe, kończy cię ścianka przy schodach i schowek gdzie radośnie mruczeć będzie zamrażarka.

Rusztowanie stało bezczynnie a lęk wysokości chwilowo się zagapił, jest więc fotka samiuśkiego cubecka

Teraz zagłębiam się w kolejną nową dla mnie sferę budowlaną, minowicie wybieram kolor i fakturę płytek klinkierowych na ogudowę kominów. Uffff


Pobieranie komentarzy