Można polecieć na egzotyczną wypasioną wycieczkę, można kupić nowy samochód wersja podstawowa, można też ocieplić dom. My wybraliśmy opcję ostatnią.


A tutaj zrobieni na szaro, czyli całość posmarowana już klejem czeka na grunt. Fota o poranku - ekipa stawiała się 6.30.

Szczypówka przestała wyglądać jak zadbany pustostan. Powoli przypomina dom - szczególnie z daleka, gdy nie widać, że kolorek na ścianach to tylko grunt. Przy okazji, idąc za ciosem zamontowane zostały parapety zewnętrzne (zwykłe, z blachy w kolorze okien).

Inwestor strategiczny, wykorzystując maksymalnie zaległy urlop, wykonał podłogę na tarasie - prowizoryczną ale za to na całości.

W domu po ociepleniu, przy dość zimnym początku maja, zrobiło się na tyle przytulnie, że palenie w kozie ograniczyliśmy do razu dziennie. Dom pzygotowany do lata, można siedzieć na tarasie i podiwiać sarny, spać i gotować w domu. Warunki są nieco przaśne, ale kto by sobie zawracał głowę głupstwami. Lato czeka!




Pobieranie komentarzy