Ogrodnik to za duże słowo. Na razie grzebię w ziemi i staram się wybierać rośliny, które potrafią przeżyć bez pomocy :)
Moje grządki w maju 2018. Przez złośliwych zwane mogiłami.

Akcja "Wrzosowisko na kurhanie" nabrała rumieńców. Dla przypomnienia sam kurhan.
Tona ziemi, którą SAMODZIELNIE rozwiozłam po mogiłkach - grządkach za pomocą taczki. Zrobiłam chyba milion kursów. Resztę rozgrabiłam i obudowałam stemplami. Potem już tylko przyjemności - zakupy :)

We wrześniu wrzosowisko wyglądało tak:
Został jeszcze szczyt do obsadzenia. poluję teraz na ładne wrzośce.
Uparłam się także na ciurkadełko. Bo oczko wodne to dla mnie za wysoka liga. Wkopałam kastrę w skalniaczek
Mąż wywiercił otwór w kamieniu leżacym pod płotem
Uszczelniłąm wszystko fartuchem z folii, położyłam kratkę metalową na wiadrze, na to kamyczek. Brakuje mi tylko odpowiedniej pompy i wężyka do wyprowadzenia przez otwór w kamieniu... i ciurkadełko ożyje...mam nadzieję :)
Wreszcie obsadziliśmy słupki przed domem i zamontowaliśmy furteczkę do nikąd ;)
Oraz bramę ;)

a potem zrobiło się zimno, więc siatka czeka na wiosnę 2019. Już niedługo.
Wieś pożegnała nas cudnie
I to był koniec 2018 w ogrodzie.


Pobieranie komentarzy