Strop leży i paruje w upale. Podlewamy go wieczorami i rozkoszujemy się panoramicznym widokiem z pięterka.
W zeszłym tygodniu dojechały kominy i zostały zbudowane. Silna grupa w liczbie trzech, wspomagana przez czwartego, dokończyła układanie "garów".

W sobotę na budowie pojawiła się maszyna nie z tej ziemi i zaatakowała nas betonem (3 banie).

Mieliśmy mały kłopot ze schodami na poddasze. Okazało się, iż wesoły architekt nie popisał się i zaprojektował niewygodne, bo za krótkie stopnie. Wódz ekipy murującej policzył, pomierzył i wymyślił inne schody - zabiegowe, o dłuzszych stopniach. Troche się ich obawiałam. Zabiegowe kojarzyły mi się z niewygonymi trójkątnymi stopniami na zakręcie. Pół biedy wejść. Gorzej zejść, szczególnie przy moich zawrotach głowy.
Próba generalna schodów odbyła się w niedzielę i ... zdały egzamin 

Taki widok ucieszył me oczy gdy pokonałam schody.

A potem już zwyczajnie - prysznic :)

W garażu wyrósł sosnowy zagajnik.



Pobieranie komentarzy