Minął trzeci miesiąc budowy a za mną trzecia noc "czuwania" nad dobytkiem (łącznie z wszelkimi urokami typu komary w samochodzie, dziwne dźwięki z lasu i potęgującą wszystko chorą wyobraźnią).
Wczoraj zamontowali okna i muszęzauważyć, że cegły + szyby razem wygląda już prawie jak dom ;). Fajnie się na to patrzy.
Dziś zamontuję kraty a'la drzwi i prowizoryczny alarm z powiadomieniem na telefon więc sumienie powinno się uspokoić.
Więźba dachowa prawie w całości pokryta folia i drewnianymi łatami, powoli będzie pojawiać sie dachówka, która od kilku dni czka na paletach.
Kolejne prace zaczynają się zazębiać, a to powoduje jeszcze większą nerwowość oraz stwarza możliwość do opóźnien np dekarze czekają terz z dachówką na przyjazd murarzy, którzy muszą dokończyć kominy- nie zrobione wcześniej z powodu zagrożenia zawaleniem. Trzeba też wykonać ocieplenie fragmentu ściany szczytowej w miejscu, gdzie "wchodzi" w nią niższy daszek garażu.
Krzyczy też już nad głową instalacja elektryczna, która automatycznie z pojawieniem się okien otrzymała zielone światło, a tu ani projektu, ani materiałów... Jedynie mgliste wyobrażenia...
Mógłbym tak jeszcze wymieniać, ale trza po prostu działać.
Wkrótce nowe fotki w galerii.
Odmeldowuje się i pędzę wyrywać sobie kolejny dzień łapy ze stawów ;)>
A tu takie ciepłe, wręcz cieplarniane lato...





Pobieranie komentarzy