Dwa dni pracy a tu sciany do połowy okien, hehe.
Prawie nie nadąrzają przywozić cegieł ;).
Poszerzyliśmy jeszcze trochę okna w salonie i pokoiku od południa - a niech sobie tam słonko wpada , nie będziemy mu bronić.
Niedługo zrobię podsumowanie kosztów "stanu zero", ale po stanie kont bankowych widzę, że będzie to gorzka pigułka.
Zaskoczyła przede wszystkim ilość potrzebnego betonu i piasku do wypełnienia fundamentów.
Ale... pierwsze śliwki robaczywki. Teraz na pewno czekają nas same oszczedności.. psia jego mać :D
Wszystko na pewno dlatego, że nie wypiliśmy wódki z ekipą po pierwszym betonie, nie zalaliśmy flaszki w ławach i w ogóle biednemu zawsze wiatr w oczy.





Pobieranie komentarzy