Podczas pierwszego i jak na razie jedynego koszenia przekonałem się, że nasza działeczka to nie Wimbledon. Ba.. nawet grając w badmintona można by się kontuzji nabawić. Po małym dochodzeniu okazało się, że były właściciel miał wątpliwą przyjemność zakopać się autkiem podczas pory deszczowej. Wygrzebując swój pojazd stworzył piękne koleiny.
Co prawda czekająca nas budowa zapewne naruszy warstwę wierzchnią. :) Kalkulujemy jednak, że połowę działki powinna oszczędzić. Więc z myślą o tejże połowie działki do zagospodarowania i z myślą o mojej przyjemności koszenia, żona podjęła męską decyzję o wyrównaniu terenu.
Zaczęliśmy od zorania wpuszczając na działkę traktor z pługiem, a oto efekt

nic tylko ziemniaki sadzić ;)
teraz czekamy dwa tygodnie aż trochę siądzie i będzie bronowanie.





Pobieranie komentarzy