Pracy przy domu ciągle sporo, ale widać już koniec :)
Taras zrobiony, choć jeszcze bez balustrad - to zostawię sobie na przyszły rok. Zresztą widok z niego jest taki ładny, że szkoda mi go na razie zasłaniać. Ogólnie wyszło super i po 3 miesiącach ciągle stoi ;)
Z desek, które zostały z podbitki sklepałem też od dawna planowany kompostownik - wreszcie jest iejsce dla skoszonej trawy. A na przyszły rok będzie kompost jak talala :).
Wyrównana i umocniona skarpa za domem - wymagało to sporo pracy (pożyczoną glebogryzarką), no ale juz na szczęscie po krzyku. Trawa już kiełkuje, a sadzenie roślin też w przyszłym roku.
Uskładaliśmy na tynk zewnętrzny,.... Właściwie dostaliśmy zwrot vat-u za materiały budowlane i teraz hulaj dusza ;). Fachowcy tynkują, ja składam drewniany taras - pierwszy raz w życiu. Może nie będzie doskonały, ale taki jak chcę iii... tani.
To nie jest takie straszne :)
Ciągle nie znikam ze strony głównej jako autor najlepszego wpisu i trochę mnie to demotywuje do pisania , no ale postanowiłem naskrobać kilka zdań.
Pracy w obejściu ciągle sporo. W międzyczasie pojawił się pozbruk przed frontem, który wreszcie zmienił, juz trochę upierdliwe, piaszczyste podejście do domu ; udało się ukształtować teren, posiać trochę trawnika , a nawet stworzyć ogródek warzywny. Wymaga to ciągle poświęcania właściwie każdej wolnej chwili , ale za to życie zaczęło cieszyć kilkoma nowymi "pierwszymi razami" : pierwsza własna kosiarka i koszenie trawy, pierwsze rzodkiewki z własnego ogródka, budowa drewnianej huśtawki dla dzieciaków i pierwsze siniaki na ich nogach, pierwsze piwko podczas zachodu słońca na pozbrukowych schodach własnego domu... :).
I rachunki, rachunki, rachunki...
Czasem próbuję porównać to z przeszłością spędzoną w bloku, ale każdy kij ma dwa końce.
Mam tylko nadzieję, że praca nad tym wszystkim kiedyś się skończy i człowiek wreszcie zacznie się tym cieszyć.
Pozdrawiam budujących - to przygoda, która naprawdę daje łupnia w plecy na resztę życia ;).
Pobieranie komentarzy