Prace wykończeniowe dobiegaja końca... piec uruchomiony, grzejniki cieplutkie, podłoga również.
Czekamy tylko na montaż mebli kuchennych, robimy wieeeeeeeeeeeeelkie sprzątanko i powolutku będziemy organizować przeprowadzkę.
Już nie mogę się doczekać...:):):)
Widok tego co zrobione cieszy coraz bardziej, mniej niestety ubywające złotówki.
O poddaszu na tą chwilę musimy zapomnieć, ale najważniejsze że dół będzie. Resztę powolutku...
Elektrycy kończą już swoje prace, tynkarz umówiony, hydraulik i reszta wykończeniówki również.
Koszty budowy
- stan surowy zamknięty: 120000 zł
kilka zdjęć w galerii, reszta niebawem....
byle by pogoda dopisała:)
Strop już zalany, pokrycie dachowe zamówione no i dalej do góry. Jeśli tylko pogoda dopisze, to niebawem koniec stanu surowego...
Jednak pech nas nie opuszcza i najwidoczniej spodobało Mu się u nas, bo narozrabiał konkretnie.Tym razem nie w budowie - a w życiu...:( ale wszystko co najgorsze już chyba za nami.
A to co dobre, to się zaczęło:) i to o wiele wcześniej niż miało być.Ale wierze w to ze "KTOS" czuwa nad nami i pomaga podejmować ważne decyzje.
Budowa idzie w zaskakującym tempie,poźniej chwila przerwy i od października cd.do stanu surowego otwartego.
Wszystko zaczęło się zgodnie z planem. Murarze bardzo solidni, bez grymaszenia, picia itp.rzeczy, mimo iż nasz grunt pod budowę i warunki pogodowe pozostawiały wiele do życzenia...
W miarę szybko i sprawnie zrobili to, na co się wstępnie umawialiśmy. Na tą chwilę MY cieszymy sie bardzo.Nasz synek tylko trochę niepocieszony, że panowie pojechali i nie zbudowali nam domku do końca:), ale co sie odwlecze, to nie uciecze. Z dalszymi planami ruszamy na wiosnę, o ile dalej nie będzie ścigał nas pech....
Fundamenty skończone, jeszcze tylko obsypka dookoła i w środku, ale to ponoć trzeba trochę poczekać, żeby wszystko się związało.
Małymi kroczkami udało nam się zgromadzić trochę funduszy, aby zacząć fundamenty. Nie będzie tak łatwo i prosto jak się nam wydawało, ale najważniejsze, ze materiał już zgromadzony a murarz rozpoczyna swoją pracę za tydzień. Oby tylko pogoda nie zawiodła.............................
już nie mogę się doczekać:)
Na obecna chwilę malutkimi kroczkami zaczynamy widzieć światełko w tunelu:), ale nie chcę zapeszać. Jak już wszystko pójdzie zgodnie z planem to coś napiszę:)
pozdrawiam wszystkich budowniczych!
Humus częściowo ściągnięty. O przyłączu wodociągowym ni widu, ni słychu:) dziura w asfalcie nadal widoczna....Za to warzywka rosną jak szalone:) jak na tą chwilę, tylko to się udało:):):)
skoro budowę odłożylismy na czas bliżej nieokreślony (a raczej sama się odłożyła:)), postanowiliśmy podłączyć się do wodociągu i tu oczywiście nie obyło się bez niespodzianek. Panowie tzw. "fachowcy" próbowali przebić się pod drogą, ale niestety albo brak umiejętności, albo logicznego myślenia:) doprowadziło do tego, że tzw. kret zginął im gdzieś pod drogą i dwa dni nadaremnego szukania skończyło się rozkopaniem chodnika w całej szerokości planowanego wjazdu,jakby tego było mało zapadła się jezdnia, a na naszej działce tak szukali tego drogocennego urządzenia, że oprócz tego, że wykopali ogromny dół, rozkopali pół działki , to dokopali się do wody głębinowej. Taki stan pozostawili na przeszło tydzień(czytaj: tyle czasu zajęło im myślenie, jak odnaleźć owe urzadzenie).przyjechali, dziury połatali i tyle ich widzieliśmy. Wody jak nie było tak nie ma - fachowców równiez:) Krecika szukać nie bedą, bo jak stwierdzili, za duże koszty, aby wynajać specjalistyczą ekipę do szukania. ciekawi jesteśmy kiedy wreszcie się ogarną i zaczną działać, bo już powolutku przestaje nas to bawić:(
no ale cóż, nie my pierwsi, nie ostatni...............
Pobieranie komentarzy