W ciągu ostatnich dwóch tygodni pogoda była paskudna, miałam problem żeby posadzić jednego świerka na skarpie. Ziemia mokra jak diabli, nawet plewić się nie dało w przerwach między jednym, a następnym deszczem. Róże cierpią, liliom też to w niesmak. Jedynie podstrzyżona hakuro i hortensje się cieszą z takiej pogody. Magnolia też nie widać żeby narzekała. Dalie usiłują odwdzięczyć się, że do nich gadam i mimo zdechłych liści zaczynają kwitnąć. Ostrokrzew się przyjął, ma malutkie nowe odrosty. Słonecznik rośnie jak głupi, pewno chce zdążyć przed jesienią.
I jeszcze mieliśmy wizytę dorodnego jeża.
Najpierw pokażę róże z allegro, są jeszcze marne. Miały być dwukolorowe, wprawdzie zaczęły kwitnąć dwie z czterech, ale dwóch kolorów tam nie widać. Potem wszystkie zdjęcia jak lecą...


























Syn położył go w kartonie, ale jak tylko zeszliśmy mu z pola widzenia...uciekł :))
Teraz na weekend pojechałam sama, Mąż pracował. Dziubię w tej mojej chwaściarni i mam nadzieję, że dam radę zrobić z tego ogród. Tyle do tej pory udało mi się zrobić. Najpierw hortensje zaczynają gościc na jednym z brzuchów wijącej rabatki



Tu już posadzone

To pierisek (jest posadzony na zakręcie wijącej

Lilie się szykują

różana rabatka

i skarpa przed domem. Sadzę i sadzę, a końca nie widać

Dopiero teraz mam trochę czasu, więc siadam i piszę
. Pojechaliśmy w piątek. Do niedzieli coś się udało zrobić. Pogoda była jaka była, ale sobota okazała się łaskawa - działaliśmy na ogrodzie. W piątek i niedzielę było malowanko i częściowy montaż listew na dole.





Teraz znowu przerwa aż do 18-tego, wtedy zaczynamy urlop. Umówionego już mamy elektryka do gniazdek na dole i stolarza do montażu drzwi. Mąż położy wreszcie kamień i zostaną już tylko drobnostki. Byle do końca.
Właśnie udało mi się je znaleźć. O tyle miałam problem, że nic mi nie pasowało do tego kamienia :( Tym bardziej, że kamień będzie rozgraniczony taką belką (z drewna jak schody) i na tej belce będzie oświetlenie. Może zawile to brzmi, ale jak tylko będzie gotowe, to oczywiście pokażę o co mi chodzi. Niestey, na lampy muszę czekać ok. półtora tygodnia. Kupiłam też przy okazji lampę do przedpokoju na dole (tego przy schodach na górę).
Czyli do przodu.
Takie, lecz beżowe, będą dwie. Mają oświetlać kamolki. Chyba pasują do kamieni?

I ta do przedpokoju, niby hollu (bo mały) na dole

Gont na drewutni leży sobie już cały. Zdjęć nie robiłam, bo czy leży gont, czy nie, drewutnia wygląda tak samo. Ścianka do piwnicy zabudowana, Sufity w przedpokoju i hollu pomalowane. Jeszcze kolorek został do położenia. Zdjęć z wnętrza za dużo nie mam, bo co tu pokazywać : biały sufit? Jedynie jakieś nędzne zdjęcie tej piwnicznej ścianki Wam pokażę.


Tam gdzie pisze "gładź, tu nie" będzie kamień. Jak widać klatka schodowa też jeszcze w rozsypce. W weekendy nie da się, niestety, za wiele zrobić. Dobrze, że nam się nie spieszy.
Ja, oczywiście, działam w ogrodzie. Nabieram wprawy, już coraz mniej jestem "połamana" wieczorami :))
Moje pierwsze kwitnace róże



Zaczynają kwitnąć po kolei, bardzo mnie cieszą. Teraz czekam jeszcze na kwitnienie lilii.
Mężuś zdecydował się na krycie dachu drewutni gontem. Okazało się, że pod gont trzeba jeszcze położyć papę. Podobno jest taki gont, pod który tej papy nie trzeba kłaść, ale pewno cena takiego materiału też jest odpowiednia. Papa jest położona, przy następnej budowlanej wizycie Mąż zajmie się położeniem gontu. Ja całymi dniami, jak już przyjedziemy na budowę, siedzę w ogrodzie i sadzę (znowu kolejne róże) albo plewię (mam obsesję, jak to stwierdził Mąż). Po takim weekendzie plewiącym mam tak dość, że cieszę się z powrotu do pracu i perspektywą siedzenia za biurkiem. Więcej o ogrodowych zmaganiach trzeba by napisać na ogrodowym blogu , a teraz następne drewutniowe zdjęcia.


Na tym drugim miejscu sprzątanie przed położeniem papy, może były tam jakieś pyłki?
Wykańczanie domu idzie jak po grudzie, czasu ciągle za mało. Przywieźli nam drewno, więc trzeba było zacząć stawiać drewutnię i pozbyć się leżącego kominkowego drewna z drogi. Zaczątek już jest


Obecnie drewno jest już ułożone na swoim miejscu (o zdjęciu zapomniałam, ale uzupełnię), trzeba jeszcze poprzybijać deski z tyłu i pomyśleć nad dachem. Chyba z blachy wyjdzie najtaniej?
pomalowana. Zdobyczne meble stoją i wiszą. Panele w salonie też położone. W sobotę umyłyśmy z Córcią wszystkie okna na dole (Zięciuś też jedno umył!). Mężuś zamontował wszędzie karnisze. Powiesiłam firanki (też zdobyczne :)). Niestety, internet w domu nie działa, nie miałam możliwości wczoraj wkleić zdjęć. Zobaczymy jak będzie dzisiaj.
Z utęsknieniem czekamy chwili, kiedy będziemy mogli tam przyjeżdżać i odpoczywać, a nie zasuwać jak małe samochodziki. Ale to już niedługo :))
Jutro wyjeżdżam na szkolenie, do końca tygodnia pauza.
Kupuje różne chabazie ogrodowe, mam kilkanaście róż posadzonych, ale tymi kupionymi dzisiaj muszę się pochwalić. Są przecudnej urody. Oby były takie same w moim ogrodzie.




Ta ostatnia to angielska, pnąca.
Pobieranie komentarzy
Ukryj komentarze
Będzie, będzie :))
BAJECZNE TE KWIATKI ..MAM NADZIEJE ZE U MNIE TEZ TAK BEDZIE;))
Wszyscy tu o jeżu, a przecież trochę wyżej prawie Ogród Botaniczny. Przegląd roślinek imponujący:)
Ewela. I jaki sprytny. Skulał się z czterech schodów, żeby uciec!
Zara. Po tym Twoim komentarzu zacznę wierzyć, że uda mi się stworzyć OGRÓD!!! Dziękuję :))
Jaki słodziak!!!
Rysiowa! Masz rękę do roślin, mimo przeciwności. Gratuluję. Gościa również. U mnie zające skaczą. I ptasi raj jest.
Jeżyk miał mięciutki i cieplutki brzuszek !!!
mniamniusny sliczniutki:)
Dla mnie bajkowo. Gratuluję. Podziwiam za pracę zwieńczoną sukcesem.