No i mieszkamy sobie.... :)
Pracy jest jeszcze sporo, ale do tej chwili udało się załatwić większość palących spraw. Pozostała właściwie kosmetyka w stylu listwy przypodłodowe w kilku pomieszczeniach, wieszak na papier toaletowy, uruchomienie rolet elektrycznych.... a i wentylacji. Widać można żyć bez powietrza ;).
Prace idą niestety zdecydowanie wolniej niż przed wprowadzką, czyli odwrotnie niż zakładałem. Tupot małych stopek zdecydowanie dekoncentruje wszelkie myśli oraz uniemożliwia prowadzenie jakichkolwiek prac budowlano-instalatorskich.
Na szczęście trwa najcieplejsza jesień jaką pamiętam , co ma zdecydowany wpływ na wysokość rachunków za prąd, który wykorzystujemy do ogrzewania. Rachunki nie będą niskie, ale pensja powinna wystarczyć. Pocieszamy się, że zima trwa tylko 4 miesiące. Niemniej trzeba będzie zagęścić okresy wykorzystywania kominka, co trochę kłóci się z wrodzonym lenistwem oraz koniecznością częstszego sprzątania powstającego przy tym bałaganu.
Diabeł jak zwykle tkwił w szczegółach.
Mieliśmy się wprowadzić do końca sierpnia... Inaczej: mieliśmy ukończyć budowę do końca sierpnia, ale to się nie uda, patrząc już nawet gołym okiem. Ale i tak się przeprowadzimy! :) . Będziemy włazić do chałupy po paletach, od drogi nie graniczy nas płot, w salonie będziemy siedzieć po turecku a lamp będzie tylko tyle, by nie błądzić w zupełnych ciemnościach. Zabrakło na to czasu. Pierdułki, które zabierają dużo czasu i wiele kosztują. Praca-budowa-spanie. Aż dziwne, że jeszcze się chce :).
Wiele rzeczy będziemy musieli odłożyć na później : odkurzacz centralny, szklane drzwi do prysznica, pozostałą część mebli , zagospodarowanie podwórka... Ale będąc na miejscu powinno iść to trochę sprawniej.
Z kosztami dobiliśmy juz chyba do 400 tyś zł. Raczej tak zakładaliśmy, więc jest ok.
Wiedza budowlana zdobyta w tym czasie - bezcenna ;).
Przed nami nauka mieszkania w domu.
Niedługo podsumowanie kosztów budowy - wszystko mam dokładnie zanotowane.
Na koniec rada: Segregujcie śmieci! Właściwie większość odpadów budowlanych da się zapakować w odpowiednie kontenery stojące na osiedlach. A za puszki po piwie pozostałe po ekipach, w skupie dostanie się nawet parę złotych...na piwo :). Problem jest jedynie ze styropianem, więc starajcie się dobrze obliczyć potrzeby i pilnujcie wykonawcę, żeby nie generował za dużo odpadu.
I na koniec coś jeszcze napiszę: Mamy super dom! :D
Został miesiąc. I choć najważniejsze sprawy są na ukończeniu, to obawiam się wywrotki na szczegółach- drobnych rzeczach które utrudnią życie, a przede wszystkim nie pozwolą powiedzieć "uff" po przeprowadzce. A człowiek tak by chciał sobie wreszcie powiedzieć "skończone" i odpocząć.
I jeszcze sprawa pieniędzy. Są już podłogi w płytkach i panelach, pokoje w większości wymalowane, kuchnia w meblach i szafa w przedsionku - a jeszcze potrzeba przynajmniej 70 tyś! Nie do ogarnięcia? Dla mnie też, ale wystarczyło wziąć kartkę i długopis i wypisać niezbędne jeszcze pozycje. Powiem więcej - nadal przestaję to ogarniać gdy tylko oderwę wzrok od tej kartki!
A do tego spóźniliśmy się wypłatą ostatniej transzy kredytu i teraz już jej nie dostaniemy. Taka niespodzianka : .
Czas pomyśleć o odbiorach technicznych budynku, bo podobno nie trwa to tydzień, a kara za mieszkanie bez oddania domu do użytku wynosi 10k.
Postanowiłem dodać do galerii katalog z wpadkami podczas budowy. Człowiek choćby nie wiem jak się starał nie ustrzeże się przed nimi, ale może komuś w ten sposób pomogę. Niestety czasem nie udaje się wyegzekwować poprawienia spartolonej roboty, szczególnie gdy buduje się tzw. systemem gospodarczym, i spada to na nasze barki lub portfele. Gdzieś się oszczędzi, gdzieś się straci... a wystarczy naprawdę chwilka. Postęp prac zwykle jest tak duży, że trzeba by chyba spać i żyć na budowie ;).
Zmiana przedszkola załatwiona, więc nie ma rady - przed wrześniem trzeba się wprowadzić.
Prace postępują w miarę planowo, więc na razie bez zmartwień. Płytki położone w 80%, przed nami zakup brodzików i biały montaż. Panele dziś przykryły całe piętro, zostały dwie płaszczyzny na dole, ale to może poczekać (właściwie musi, bo żeby otrzymać równe poziomy podłogi przy styku panel-płytka trzeba będzie dać warstwę wylewki samopoziomującej, a ona musi trochę poschnąć).
Jutro pojawi się wreszcie siatka na zamocowanych wcześniej słupkach. Co prawda tylko z 3 stron, bo front będzie później, ale to już coś. Pora najwyższa, choć , odpukać, z działki jeszcze nigdy nic nie zginęło.
Najmozolniej idą prace na zewnątrz- gemela jednym słowem. Brakuje rąk do pracy, a samemu jakoś tak... brak zaparcia ;) .
Przede mną zakup gniazdek i dokończenie elektryki. Ehh, to będzie dopiero przeprawa...
A ile jeszcze rzeczy o których nie myślę, a zebrane do kupy "zaplanują" czas na kolejne miesiące..
Lato to trudny czas dla poszukującego fachowców. Ciężko ich złapać w natłoku zleceń i wyszarpnąć takiego do siebie. A to cena za wysoka, a to termin zbyt odległy, a nasza "ziemia obiecana" kusi. W końcu czas już najwyższy na nagrodę po wyczerpującym czasie budowy.
No ale trzeba wytrwać! Ludzie czytają! ;)
Jejku, miesiąc nie pisałem?? ! To trzeba jakoś przezwyciężyć ten brak weny.
Z nowości: płytkarze działają, płytki są już mniej-więcej na połowie powierzchni. Robi się płot - wreszcie. Strasznie mnie to cieszy, choć wizualnie działka się przez to troche zmniejszyła. Ale za to będzie taka jakby.. bardziej NASZA :). Poza tym czekamy : na schody, na taras, na ceramikę sanitarną... Przed nami jeszcze wybór paneli, konieczność zamówienia drzwi wewnętrznych, otoczenie domu...
Niedługo jakieś zdjęcia :)
W telegraficznym skrócie: zabudowa płytami g-k na poddaszu zakończona, trwa szpachlowanie ścian, które to miały być równe jak lustro po tynkowaniu, a nie są. Parapety są (choć imprezy jeszcze nie, bo to by było już zbyt spartańsko ;)), niedługo malowanie całości farbą gruntującą, płytkarz już czeka "w blokach", płytki idą do nas z internetu, kibelki i umywalki zamówione, halogeny sufitowe gotowe do wmontowania. Słowem - kocioł.
Czekamy na wycenę schodów i tarasu drewnianego.
Koniec transmisji.
Nie udało się odpocząć :|. Montaż g-k zmusił mnie do dokończenia kilku pozostawionych wcześniej spraw (jakieś brakujące połączenia elektryczne, ocieplenie kanałów wentylacyjnych od rekuperacji...). Trzeba było zamówić wannę, żeby ładnie połączyła się z zabudową.
Natomiast rozmowa z płytkarzem zaowocowała koniecznością, wcześniejszego niż zdawaliśmy sobie z tego sprawę, uporania się ze szpachlowaniem i malowaniem ścian które to sprawy mogły zaszkodzić świeżym fugom. A przed malowaniem przydały by się parapety, nieprawdaż? ;) .
Za nami też , w większej częsci, trudny wybór płytek na podłogi i do łazienek. Oj, nie było łatwo, ale to raczej oczywiste więc nie będę się tu "rozkminiał". W każdym razie ceny w internecie rządzą! ;)
I na dokładkę - zamówiona została kuchnia , meble znaczy . Przewidywany koszt - 13 tyś.
Mało?! Mogę dorzucić zdjęcie mojego wychudzonego ciała i worów pod oczami ;).
Ale idziemy naprzód. Chciałbym jeszcze wypić zimne piwko na własnym tarasie i czuć na policzku powiew ciepłego, może być nawet późnego, tegorocznego lata. :D
Posadzki zalane. Dam im spokój przez kilka dni, zresztą mi też się przyda krótki odpoczynek, bo ostatnie dni były pracowite. Człowiek od zabudowy g-k już umówiony, więc poddasze niedługo zacznie nabierać kształtów.
Czas na kolejne podsumowanie kosztów: wydatki osiągnęły kwotę 288 tyś zł.
Mamy tynki, ocieplenie z zewnątrz i wewnątrz (brak jeszcze drugiej warstwy wełny na poddaszu), instalacje c.o, wodną i kanalizacyjną, instalację wentylacyjną z rekuperatorem, kominek, posadzki, instajację odkurzacza centralnego. Jak to wglądało cenowo podaję w kosztach poniżej.
Koszty budowy
- cement, żwir, siatka na posadzki: 3300 zł
- instalacja co, wod-kan - robocizna: 10000 zł
- instalacja wentyl z rekuperatorem: 8500 zł
- osprzęt c.o. wd-kan: 21500 zł
- posadzki -robocizna: 2700 zł
- wełna 18cm na poddasze: 3700 zł
Pobieranie komentarzy